Wielki sukces i radość. W końcu umiem pływać i potrafię jako tako utrzymać się na głębszej wodzie bez stawania. Wiadomo kondycja nie jest jakaś u mnie superaśna, no i nogi też nie są na tyle mocne, aby pływać non stop, ale jest mega progres.
A i pewnie zauważyłyście, że mam więcej na pasku. Już wyjaśniam xD Ważyłam się na wadze starej, niemieckiej paskowej. I okazało się, że mam 90,5 kg. Ku mojemu zdziwieniu waga nie ruszyła po 2 tygodniach. Zważyłam się na elektronicznej i miałam 93 kg. Załamka. Ale okazało się, że stara waga musiała być nie wytarowana. Teraz ważę się tylko na elektronicznej, ale dodatkowo mierzę się. I tak:
Z 93 kg spadłam w ciągu 2 tygodni na 91,3. W talii -2 w brzuchu -5 w udach -1
Źle mi było, że tak się zapuściłam, że po ciężkich wyrzeczeniach przytyłam prawie do starej wagi 100 kg. Ale cóż mogę zrobić. Przecież nie załamię rąk i nie zacznę chodzić w żałobie za tymi 83 kg. Teraz jest czas, żebym po prostu spokojnie do nich wróciła i gubiła kilogramy dalej. Tym razem na zawsze <no chyba, że zajdę w ciążę, no to trudno te 10 kg muszę doliczyć w końcu dzieciak coś waży xD>
Katarzyna387
28 listopada 2015, 18:40Pływanie dobra rzecz, jeszcze trochę wprawy i będziesz smigac na basenie ;)
Magiczna_Niewiasta
28 listopada 2015, 08:16Plywanie to swietna sprawa, ja nauczylam sie dwa lata temu i teraz juz calkiem dobrze mi idzie, zaluje tylko, ze szybciej nie umialam :)
Glancusia
28 listopada 2015, 08:53Też żałuję, ale naprawdę panicznie bałam się wody. Teraz jest lepiej :)