Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania: Zepsuty rower :(((((
4 października 2010
....chyba złośliwość rzeczy martwych... Po kilometrze zepsuł mi sie rower I targalam go ze sobą, zamiast na nim Pożywiłam się teraz pyszną sałatką z kurczakiem i piję moją ulubioną green tee :))) Idzie mi coraz lepiej, chyba mam jakieś pozytywniejsze nastawienie na bezrobotnym (2 tygodnie temu rzucilam pracę, o 2 lata za późno...). Chyba mniej nerwów, i nie muszę ich zajadać. Coś w tym jest....
AshtrayHeart
4 października 2010, 15:30To prawda, takie tempo okropnie demotywuje. Ale wytłumaczyłam sobie, że tak zdrowiej i przynajmniej waga nie wraca. I dziękuję za komplement :)