Dzisiaj troszkę nagrzeszyłam :( Jako, że miałam dzisiaj dzień wolny, pilnowałam od rana moją chrześniaczkę przecudowną. A, że pojechałam ją pilnować do kuzynki, bez śniadania, musiałam zjeść białą bułę, bleh, tzn nie bleh, że nie dobra, ale wiem, że po takie bułeczce wrocławskiej w mig powstają mi nowe bułeczki na brzuchu Potem szybko, po pracy mojego męża, wybieraliśmy się na łódź, więc szybki obiad, ja standard, mięso, surówka, żadnych frytek, srytek, wypełniaczy, ale mój mąż zapomniał powiedzieć, że bez SOSU ;( I pani od serca polała tym MAJONEZEM z granulatem czosnkowym po mojej zdrowej surówce i mięsku No i na sam koniec dnia, skusiłam się na Bake Rollsy, nie jadłam ich już ze 3 miesiące, więc dzisiaj sobie pozwoliłam... Ale rano na wagę nie staje. O nie, nie, nie dość, że waga mi ostatnio nie schodzi, to do tego ten dzisiejszy szał węglowodanowy. Idę spać dziewuchy, bo padam na pysk po tej mojej chrześniaczce i wysmażeniu się na łódce ;)))