Hej laseczki !!!! Wróciłam z wakacji, pełna motywacji, bo NIE PRZYTYŁAM mimo naprawdę kalorycznego trybu przez te 7 dni !!! Alkohol na porządku dziennym , przekąski, i nawet dwa razy czipsy (przestały mi smakować...? ) Wypoczęłam, nałaziłam się, nawet mimo wszystko, że było to łażenie do sklepu po %%%, hihi. Ale jezioro, odległości, i wymyślanie sobie misji z braku pogody, powodowały, że siadaliśmy na pupach dopiero wieczorem. Wagę wzięłam ze sobą, dla samokontroli i najlepszy wynik ujrzałam po basenie, 63,00 kilo, ale zdechło następnego dnia :( Ale wiem, że woda, to jest TO !!! Mimo, że po basenie, zjadłam troszkę węglowodanów. Tylko, że w moim zapiździałym mieście brak takiego udogodnienia :( Na zdjęciu poniżej , to ja w peruce z jakiegoś lumpexu ;)))) Wytargaliśmy parę takich i faza perukowa i pezebieraniowa na cały dzień, przynajmniej mięśnie brzucha pracowały ;) PS. Wesz nie mamy, chyba... hihihi
maria83
18 lipca 2011, 10:57Też bym tak chciała, za 2 tyg mój urlop i aż się boję a nie chciałabym zaprzepaścić tego co do tej pory dokonałam. ALe wielkie brawo dla Ciebie, to nie lada wyczyn naprawdę :)
elyanna
18 lipca 2011, 09:48poszaleć we wakacje i nie przytyć to nie lada wyczyn! :)
xKarolinaxx
17 lipca 2011, 23:37o jak fajnie że nie przytyłaś ;d