Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzien 97


Już dawno tak nie mialam, aby w weekend tak leniuchować i prawie nic nie robić. Ale to nie oznacza że dospałam. Młoda budzila sie tylko raz w nocy ,ale ja z przyzwyczajenia co chwila sie budziłam. Aż sama na siebie jestem zła. :/

No, ale jutro powrót do rzeczywistosci i trzeba wrócić na właściwe obroty. :) 

Dziś zero ćwiczeń  dieta znów  prawie przestrzegana ,oczywiscie wieczór  mi nie wypalił z dietą. Kolacja: kawałek pizzy własnej roboty. :P  Licze na to, że po takim lenistwie dostane od jutra powera przy wykonywaniu ćwiczeń, bo w tamtym tygodniu w czwartek i piatek to już słabo mi szło i byłam przemęczona.

Chyba ostatnio za duż sobie pozwalam na takie odstepstwa od diety. Ale obiecuje ,że to już koniec. Dopiero mała odskocznia nastąpi w święta. 

Dziewczynki pelne energii. Młoda co chwila wstaje i zaczyna kroczyć wzdłuż mebli. A starszą też roznosi , bo ile w koncu można siedzieć  w domu zwłaszcza jak za oknem piekna pogoda. Katar w koncu sie skończył  u jednej jak i u drugiej co mnie bardzo cieszy. A starszej kaszel zaczyna sie ładnie  odrywać wiec jestesmy na dobrwj drodze do powrotu do zdrowia. :)

No i na dzisiaj tyle. Idę teraz starszą pogonić do spania , bo młodsza właśnie zasnęła. :)

Pa.

  • mama.mikiegoo

    mama.mikiegoo

    8 kwietnia 2019, 10:54

    No nareszcie dziewczynki coraz zdrowsze :) Oj znam ten ból budzenia się z przyzwyczajenia, ja mam tak samo! Ale może za kilka lat to wszystko odeśpimy ;)