Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 132 i 133


Witajcie. 

Wczoraj nic nie pisalam , bo nastrój miałam taki jak przedwczoraj  czyli wszystko wyprowadzalo mnie z równowagi. Więc stwierdzilam że nie bedę smęcić , wyżalać się i swoją frustrację na cały świat wypisywać. Ogólnie  niedziela minęła na kłótniach o pierdoły i wyjazdem męża z dziećmi do babci. By chociaż one do końca dnia nie miały zmarnowanego.

Natomiast dziś już ze mną lepiej psychicznie bo choroba strasznie powoli mnie puszcza dlatego tez wysilek fizyczny jest nadal zawieszony. Jak na prawdę już lepiej się poczuje  to wznowię ćwiczenia. Chyba mój organizm nie wytrzymał nawału psychicznego jak i fizycznego i się zbuntował. Normalnie mam takie skoki nastroju jak bym była w ciąży ( ale oczywiście to nie mozliwe) więc  obstawiam swoją niedoczynnosć tarczycy i musze w koncu zapisać sie do te go endokrynologa, bo może tabletki już nie ten tego. W sumie ostatni raz badania na tarczycę robilam tuż po ciaży czyli ponad rok temu. Musze jechać i je wykonać.

Poza tym przez te ciągle zawirowania czuję się jakbym po malu zaczeła tracic kontrlę nad sobą i nad wszystkim do okoła. Zaczynam przygasać.  Zaczynam odpuszczać na kazdym poziomie rowniez w diecie i ćwiczeniach. Kiedyś stanęłabym na głowie aby je wykonac,  a teraz znow zaczyna mi się właczać tryb kanapowca. Usiąść najlepiej na kanapie, przykryć się kocem , włączyć telewizor i bez sensu przełaczać prgramy przez cały dzień , a wszyscy do okola niech dadzą mi najlepiej spokój. 

Och mam nadzieję że jak wyjde w koncu z tego choroby to się jakoś ocknę , bo na prawde nie dość że choroba to złapałam dolek psychiczny. A na dodatek za oknem w ciąż pada co jeszcze bardziej mnie przybija. :/ 

Wiem . Muszę znaleść jak najszybciej sposób na tą chandrę, bo inaczej zaprzepaszczę to co już osiagnęłam.  A nie chce. Tylko na razie trudno mi się ogarnąć.

Może  na koniec cos pozytywnego, bo miałam nie smecic a i tak wyszło jak wyszlo . Odpukać dziewczynki nadal zdrowe. Oczywiscie ktoraś tam od czasu kichnie prychnie ale nie ma ewidentnego kataru i kaszlu. 

Jutro  mimo choroby jadę z starszą do Łagiewnik do pulmologa bede się starała aby skierowala ją na spirometrię aby ostatecznie swierdzic czy ma juz zalążki astmy czy nie. Oraz jeszcze raz na  testy alergiczne pylkowe, bo zdaje mi się że też moze cos miec. Bo tydzien czy dwa przed majowym kichala mi cos tam z nosa leciało i oczy jej łzawiły. Mam nadzieję że uda mi się coś załatwić. 

Pa

  • justagg

    justagg

    13 maja 2019, 21:01

    Slonce jest Nam wszystkim juz bardzo potrzebne. Razem z nim wroci humor :)

    • Gosia288

      Gosia288

      13 maja 2019, 22:43

      Mam nadzieje że humor i znow pozytywne nastawienie do diety :/