Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 236 i 237


Dzień 236 (sobota)

Nocka kiepsko przespana bo młoda co chwila się budziła i płakała. A od rana zaczął się jej totalny wyciek z nosa. Co chwila chodzilam za nią i jej oczyszczałam nos bo od razu chodziła zagilana do brody. Oczywiscie caly dzień była marudna i płaczliwa oraz okasływała na sucho. Natomiast starsza bez zmian po prostu od czasu do czasu sobie tylko przykasłała. Jak by ktos ją zobaczył i usłyszał jak pokasluje w życiu by nie przypuszczałby,  że ma anginę.  

Moje samopoczucie po drugiej nieprzespanej nocy kipskie oraz non stop chodziłam rozdrażniona. Na dodatek na wieczór odwiedzili nas znajomi ( nie przestraszyli się anginy) i posiedzieli do 23. 

Menu obejmowało:

Śniadanie: granolii ( 6szt orzechów włoskich, jogurt naturalny 150g, kakao2 łyżeczki, płatki owsiane 4 łyżki, miód 2 łyżeczki)

Śniadanie2: koktajl bananowy z otrębami( banan 1 szt, szklanka mleka, otręby 1 łyżka i wszystko miks)

Obiad : ryż z rybą i surówką  ( ryż brązowy 5 łyżek, duszony filet dorsza ok 120g doprawiony solą, pieprzem i skórką z cytryny ,a na niego pasta z avokado ( 1/2 szt avokado, pieprz, łyżeczka oliwy z oliwek) surówka ( miks sałat, papryka1/4 szt , cebula 1/4szt, sok z cytryny , oliwa z oliwek)

Podwieczorek: borówki

Kolacja: kawałek ciasta ( kruche z przesmażonymi jabłkami i śliwką, pianką i kruszonką.

Aktywność

- 4.5 km biegu ( przed kolacją)

Dzień 237 ( niedziela)

Oczywiście noc nieprzespana przez nocne wyciąganie noska  młodszej. A teraz co rano o 7.15 pobudka aby starszej podać antybiotyk o 8.  Muszę ją budzić troche wczesniej aby sie ocknęla i byla wstanie zjeść śniadanie. Dziś młoda dużooo lepiej. Ciągłe smarkanie sie uspokoilo i juz dzisiaj humorek jej sie poprawił. Niestety zimne konczyny przez caly dzień i rozwolnienie troche mnie niepokoją. Teraz pod wieczor ( tak od 17- 20) trzy razy się załatwiła ale tak ją odparzyło że jak zrobila siku to plakala z bólu. Oczywiscie zrobilam jej kąpiel w kalii  i trochę posiedziała w twj wodzie i mam nadzieje że jutro znow nie bedzie latać przez to z gilem do pasa. 

Natomiast starszej kaszel się pogorszył na wieczor. Czesto nie kaszle ale bardzo zrobil sie taaki "ostry". No i przez sen też zaczęła brzydko pokasływać. Osiwieje przez te moje słonka😫

Myślałam że po południu troszkę odpocznę bo z rana mąż wyrwał na rower. Zas po obiedzie odwiedzili nas  babcia z dziadekiem i prababcia. Również posiedzieli do późna. Wiec z regeneracji nici. Jutro bedę strasznie nietomna. 

Menu obejmowało:

Śniadanie  : granolii tak jak wczoraj

Śniadanie2: kanapa ( avokado 1/4 szt, 2plasterki wędliny, papryka czerwona 1/4 szt)

Obiad: wątróbka drobiowa z cebulką, ziemniaczki i surowka ta co wczoraj)

Podwieczorek: maliny i jeżyny oraz borówki

Kolacja: kawalek ciasta i kawa z mlekiem

Aktywność zerowa tytułu zmęczenia.

To tyle w skrócie idę  spać bo padam. Jutro przeczytam wpisy , bo już dziś nie mam sił. 😉

  • pozytywna16

    pozytywna16

    26 sierpnia 2019, 14:11

    Ładnie się trzymasz :) zdrówka życzę i dużo siły w tym zawirowaniu :)

    • Gosia288

      Gosia288

      26 sierpnia 2019, 16:07

      Dziękujemam nadzieje że dziewczynki szybko z tego wyjdą. Ja natomiast od maja mam caly czas szachownicę w swoim odchudzaniu, ale ważne, że sie niepoddalam i po malutku idę do przodu. 😁

    • pozytywna16

      pozytywna16

      27 sierpnia 2019, 08:36

      I za to Cię podziwiam:)