Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 256 - waga


Piątek dzień pomiaru. 

Nie rozczarowalam sie - 0.6 kg. Waga obecna 58.8 kg. 😁

Mam nadzieję, że piąteczka już na stałe u mnie zagościła. 

Poza tym jaki paradoks mamy. Kiedyś z takiej wagi ręce załamywałam  , że tyle ważę. A teraz cieszę się jak małe dziecko, które własnie dostało cukierka. Jaka ironia losu. 😊

Dziś w końcu udało mi się dodzwonić do szpitala więc wszystkie formalności  co do zabiegu już mam pozalatwiane. Zostaje mi tylko odliczać czas i trzymać kciuki, aby starza się nierozchorowała. 

Wziełam się w końcu za sprzątanie ,ale szlo mi to jak krew z nosa czego konsekwencją jest jeszcze wiekszy garimatrias w domu niż był. 😅😂 Mam nadzieję , że jutro jakoś doprowadze dom do ładu. 

Dziś na wieczór pogrzeszyłam z jedzeniem  , a co do ćwiczeń zrobiłam reset. 

Menu:

Śniadanie: straciatella z orzechami i rodzynkami ( tak jak wczoraj)

 Śniadanie2: banan

Obiad: makaron z warzywami w sozie z zielonych warzyw i pierś z kurczaka

Podwieczorek: pół krajzerki z maselkiem i wędliną oraz pół  jabłka

Kolacja: grill ( szaszłyk, mały kawalek boczku, dwa kęsy karczku , 1/2 krajzerki, sos czosnkowy, ketchup, musztarda oraz drink sobieskiego o smaku żurawinowym 250ml)- mialam straszną ochotę. 

Aktywność:

Brak. Reset. Powinien być w sobote albo w niedziele. Ale takie lamanie w kosciach mnie zlapalo że bieganie dzisiaj odpuscilam jutro wystartuje 😊. Tego grila bedzie trzeba spalić😁