Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 271


Od rana było troche leniwie. Miałam jechać na rynek, ale mi się nie chciało. Miałam sobie kupić  bieliznę zwłaszcza chociaż z dwa staniki , bo te co posiadam już są za duże i tak nie zbyt konfortowo się chodzi. Rozejrzeć się miałam również za kutką zimową czy płaszczykiem , bo tą co posiadam jest w rozmiarze XXL  ,  to na dodatek jest z ciuchrana i z dziurą z przodu wiec już zupełnie się  nie nadaje.  Może wyskoczę na rynek we wtorek. 

O 12 pojechałam z babcią i teściową na cmentarz( bardzo ładna pogoda, słońce  , człowiek chodził w samej bluzce) a potem jeszcze do sklepu i do domu zjechalam lekko po 15. Dziewczynki wmiedzy czasie zostały z tatusiem.) W sklepie kupiłam kluski śląskie, pierś z kurczaka i dwa sosy pieczarkowe w torebce, żeby na szybko zrobić obiad. Gotowy był w 15 min takiego powera przy garach dostałam. Potem znów  czlowiek się zakrecił, aż w końcu zaczął się mecz siatkarzy i z przed telewizora byłam nie do ruszenia. Nasi wygrali 3:0  z francuzami. 😁 Mają brązowy medal. 

Potem wyszykowałam dziewczyny do spania , nakarmiłam i w końcu wyrwałam się na bieganie . Od razu zrobilam 8 km w 46 min i bieglo mi się na prawde dobrze. Myślałam że po tak dłuższej przerwie nie dam rady. Ale na szczęście byłam miło zaskoczona 😊. I tak zleciała mi sobota. 

Jutro wybieramy się  do mojego taty gdyż bedzie obchodzìł imieniny i urodziny.    Starsza już zaciera ręce na torta 😋

Moje menu dziś obejmowało:

Śniadanie: pół krajzerki z masłem i jajko na miękko 1,5 szt.

Śniadanie2: kawa z mlekiem

Obiad; pierś z kurczaka pokrojona w paski papryka tak samo i  a to jak sie podsmarzyło dodałam sos pieczarkowy. Do tego kluski śląskie.

Podwieczorek.; kawalek ciasta jablecznik z cieńką warstwą kremu a na to galaretka z malinami i brzoskwinią.

Kolacja: dwie garście winogrona bezpestkowego

Aktywność

- bieg na 8 km po kolacji.