dzięki z słowa otuchy... To dla mnie wiele znaczy... Jak dobrze że jest
ktoś kto mnie rozumie...dziś zaraz po śniadaniu tzn. koło 10 pojechałam z teściem na zakupy, hm... nic wielkiego nie miałam w planie kupić, małej trochę mleko i soki... w sumie by się obyło, ale wiedziałam że teściowi to troochę zejdzie więc zamiast siedziec w domu troche sobie połaże po sklepach i ... tak łaziłam do 13 prawie... miedzy czasie zaliczyłam szybki marsz do mojego ulubionego sklepu jakieś 2km od pozostawionego auta...w jedną stronę... Do domu wróciłam trochę zmęczona. Ten upał daje w e znaki... Ale plus... Jeść sie nie chce tylko pić... Obiadek o 13.30- zupa pomidorowa z makaronem, 2 ziemniaczki, fasolka szparagowa, mizeria, kabaczek smażony, no i szklanka kompotu z czarnych i żółtych porzeczek... potem zielona herbata by ugasic pragnienie... Małą kąpiel Gosi... Tera śpi... A teść... Dzisiaj przemówił ludzkim głosem... Chciał mi postawić rożka w sedalu, lub na rynku z automatu, może jakieś ciasteczka.... Ja jednak nie dam się złamać... najgorzej, że w niedziele teściowa ma imieniny... Mowi, że nie robi, ale 2 ciasta chce upiec... Nie nie skusze się. Trzymajcie kciuki.
aniolek007
23 lipca 2010, 15:37byś się nie dała namówić na ciasto u teściowej :) A teściowi powiedz, że docinkami daleko nie zajdzie. Rani Cię, zamiast wspierać. A co na to mąż? Nie stanie w Twojej obronie? Pozdrawiam i życzę powodzenia!!!