Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dalej


próbuję, choć na razie nic się nie dzieje... zaczynam dobrze, wieczorem niewypał...
1. 2 kr. chleb ż b/d. z masełkiem maz.,2 pl.ogonówka .2pl. pomidor, szczypiorek
2.fitella+jogurt danone mały
 3.10szt pierożków,
4.banan,
5. w domu 2 kromki ż.b/d z kiełbasą i musztardą, 3kr. ż.b/d z kiełb.z masełkiem maz., żółt.ser, pomid,szczyp.+olej rydzowy na to. Do tego inka, zielona herb i tymbark, No i rozpuszcz,z mlekiem.A...i mandarynki ze 3...kurde... ale już nic, ide spać. Dobrze,że nie mam manii wyjadania z lodówki w nocy, jak mój stary..he he. Byłam dziś u sąsiadki, może od pon.wznowimy aktywność ruchową na świeżym powietrzu. Pozyjemy, zobaczymy. Ona chce jak już dzieci zasną, ja wolę wcześniej, zanim Młody usnie, bo nie chce zostawiać go samego na spiąco, męża nie ma a teściowej nie chcę wołać. Coprawda on duży już, ale zawsze to niemiło obudzić się samemu w mieszkaniu.. tak myślę, może przewrażliwiona jestem. Staneło na 20,30. Dla mnie git. To narka pa