Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wodzona na pokuszenie...


a czym, a no grzaneczkami. Mój syn jest ostatnio na etapie sandwiczy i je  je sobie 2 razy dziennie. Nie muszę chyba mówić, że ja coś takiego wręcz uwielbiam i kiedyś to minimum jadłam 4 trójkąty na jednym posiedzeniu, a teraz.... twarda jestem niesłychanie na poczatku myślałam że się zwinę w kłębek od tych smakowitych zapaszków roztopionego serka mniam mniam, a teraz powiem Wam, że nie robi już to na mnie wrażenia, szok. Jestem z siebie niewiarygodnie dumna - chociaż w sumie, to chyba nie powinnam, bo jakoś strasznie nie muszę walczyć. Ale jednak jestem i to bardziej ogólnie, bo to co "czuję" w stosunku do tych grzanek oznacza, że chyba napradę zmieniłam swoje złe nawyki żywieniowe i chyba mogę sie stawać powoli spokojna, że złe już nie powróci I tego się będę trzymać. No dobra, idę poćwiczyć po dwudniowej przerwie a potem prysznic i lulu. Słodkich snów Kobietki