Wtorek zleciał, jak to wtorek - nie ma to jak mądrze zacząć. Dietkę od wczoraj trzymam wzorcowo - z moich dzisiejszych wyliczeń troszkę na oko myślę, że zamknęłam się w 1100 kcal, więc super Zważę się w piątek i zobaczymy. Generalnie pogoda i klimaty w pracy mnie rozwalają i wracam wykończona. Właśnie dochodzę do siebie przez chwilę po położeniu Młodego do łóżka, mąż pojechał po rower stacjonarny dla mnie (teść mi kupił w grudniu i nie było okazji odebrać - super prawda?). To już mam dwa sprzęty hihi. No i stwierdziłam ostatnio do małża, że mamy za mały dom, przydałby się jeszcze jeden pokój - taki właśnie rekreacyjno sportowy hehe - akurat nasza obecna sypialnia byłaby super, bo jest dość duża (nad całym garażem dwustanowiskowym), na razie będzie tam siłownio-sypialnia. Może jutro uda mi się wypróbować rowerek. No dobra spadam do roboty. Miłego wieczorku!!!!
adaciow
23 lutego 2010, 22:00niedlugo bedziesz miala silownie w domku;) super!!!zazdroszcze rowerka...bardzo...bardzo....bardzo.chyba zarzadam na urodziny;)))