Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
minął miesiąć...


Czas leci nieubłaganie. Dziś moja córcia skończyła miesiąc, szok!!!  I chyba z tej okazji chciała dzisiaj mamusi trochę dokuczyć, albo może pokazać, jako to ona dorosła, bo już nie jest noworodkiem, ale już niemowlakiem. W związku z czym, prawie cały dzień nie spała tzn. przy cycu czy na rękach to i owszem chętnie, ale jak ją tylko odłożyłam, to się budziła. Ale jaka była zainteresowana światem.... obserwowała sobie wszystko dookoła.... Widać, widzi już coraz więcej i rzeczywiście "dorasta" Mam tylko nadzieję, że noc upłynie standardowo, bo już bardzo ładnie śpi - i oby tak zostało.
Waga pomalutku idzie w dół. a dlatego pomalutku, że mam ogromną chcicę na słodycze i nie zawsze udaje mi się tę chęć pohamować. No ale najważniejszy jest regularny spadek, choćby najmniejszy. Do mojego pierwszego celu zostało mi 4,8 kg. Ciekawa jestem, kiedy uda mi się go osiągnąć. Termin ostateczny wyznaczę sobie na koniec stycznia, jest to ok. 8 tygodni, więc bez zbędnego stresu powinnam ten cel osiągnąć. Na razie nie mam czasu ni siły na podjęcie ćwiczeń, więc też ten termin jest taki odległy, a z drugiej strony gwarantuje mi zdrowe i racjonalne chudnięcie. Mam nadzieję, ze znajdę siłę na ćwiczenia, bom sflaczała po tej ciąży. Teraz dodatkowo coś mnie łapie, małż coś przytargał i mnie zaraził, boli mnie gardło, ale z drugiej strony jest bardzo wysuszone od ogrzewania.... staram się więc je nawilżać. Mam nadzieję, że się ostatecznie nie rozłożę, bo dziś  czułam się niewyraźnie...
Trzymajcie się zdrowo, miłego wieczoru pa pa!