I co? I mój wynik zamiast mnie zmotywować, tylko mnie "rozwydrzył" i od razu mi się apetyt zwiększył..... i zaczęłam się opychać. Nie no ilościowo nie jest najgorzej, ale jem prawie same słodkie, skutkiem czego wrócił 1 kg i tygodniowy spadek jest tylko w sumie o 0,4 kg. Jeszcze jutro goście - znowu, cały weekend (czyt. 4 dni) gościowania i ja słodycze zajadam i znowu się skuszę pewnie na mój pyszny (pisząc nieskromnie) sernik, bo mąż każą upiec.... Teraz to już na pewno na wagę wejdę dopiero w sobotę, to może cały tydzień (no 5 dni roboczych) się zepnę i w przyszłym tygodniu spadek mam nadzieję mieć większy...
zobaczymy. póki co zmieniam z powrotem pasek, niestety nie w tę stronę , w którą bym chciała... ale nie będę robić, akcji typu "gonić pasek" - będę uczciwa wobec siebie i Was.
A teraz pora już iść spać, bo nie wiem, kiedy Młoda się obudzi...
Słodkich snów