Weekend słodyczowy został przedłużony do poniedziałku, wstyd. Ale już wszystkie ciasta zeżarte, a wielki kawał sernika czarnobiałego od znajomych wylądował w zamrażalniku, więc wracam na dobre tory, bo sobota i ważenie tuż tuż.... chyba będzie dla mnie najlepiej jak będę notować, co jem i w przybliżeniu chociaż liczyć kalorie. A więc zaczynam, dzień dzisiejszy:
zjedzone:
"przedśniadanie" 7 śliwek suszonych moczonych całą noc - 133 kcal
I śniadanie ok. godz. 8:30
kluski lane na mleku - 220 kcal
kubek inki z mlekiem - 35 kcal
II śniadanie godz. 11:00
pół opakowania makreli w galarecie - 80 kcal
kiwi - 56 kcal
mała mandarynka - 15 kcal
4 plastry polędwicy łososiowej z indyka - 50 kcal
planowane:
obiad ok. 14:00
trochę kaszy jęczmiennej (ok. 1/4 woreczka) - 88 kcal
trochę ryżu brązowego (ok. 1/3 woreczka). - 107 kcal
udko z kurczaka gotowane - 313 kcal
surówka z marchewki i selera z jogurtem nat. - 50 kcal
"podwieczorek" - 2 łyżki stołowe sałatki warzywnej z majonezem ? kcal
może 2 mandarynki - 30 kcal
kolacja przed 18:00
jabłko - 69 kcal
200 g kefiru - 88 kcal
łącznie kalorie: 1334 plus ta sałatka ile ona może mieć? nie więcej niż 300 kcal więc powiedzmy, że bilans dnia dzisiejszego byłby ok. 1634 kcal więc bardzo dobrze, bo 500 kcal trzeba odjąć na produkcję mleka (wg Vitalii moja całkowita przemiana materii karmiąc piersią teraz to: 2452 kcal więc różnica jest diametralna).
A i jescze dziś w planie są ćwiczenia.
lecą bo moja Młoda się obudziła.