Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
walentynki:-)


Mąż mnie zaskoczył.... kupił wczoraj będąc na zakupach kartki walentynkowe i zrobił walentynki, jedną dostałam rano od synusia (zamknęli się wczoraj wieczorem w pokoju i pisali) - przyniósł do łózka wraz z różyczką. A drugą od męża dostałam po jego powrocie z pracy, niestety łobuz jeden przyjechał z ciastem z Delicji (to taka gdyńska cukiernia - dla osób spoza Trójmiasta) i ja oczywiście to ciasto zjadłąm i mi niedobrze szczerze nawet nie miałam na nie ochoty bo ok. 17 zjadłam już kolację i miałam nic dziś nie jeść, ale nie chciałam mu robić przykrości. choć może powinnam, to by się nauczył, jak mówię, że sę odchudzam to ma mi takich numerów nie odstawiać!!!!!!
I póki co tyle z naszych walentynek, teraz siedzi i usypia Młodą, bo przez te antybiotyki jest rozbita i później chodzi spać i przez to się drze i nie chce cycka - ja już jestem zmęczona i nerwowa, a on oaza spokoju, dzięki Bogu - ja ogólnie straszny nerwus jestem. więc mam chwilkę dla siebie, poki nie wyjdzie od młodej.

Mam nadzieję, że Wasze Walentynki były udane, buziaki i miłego wieczorku