Dziś nawet mi się udało i było w miarę dietkowo - nie licząc obiadku, bo był typowy tłuściutki niedzielny obiadek z furą ziemniaków polanych tłuszczykiem (!), ale poza tym to wzorowo, żadnych słodyczy, tylko na drugie śniadanie zjadłam deser paradis i puding gratki a na kolację 2 chrupkie z serkiem capri i dżemikiem... nie mogę od razu cukru odstawić.... to będą takie moje wyjątki....
ogólnie jestem zadowolona.... bo wiadomo niedziela to zazwyczaj trza coś słodkiego zjeść...
trzymajcie kciuki,aby cały tydzień był taki
Już nastrojowo mi też lepiej, bo córcia zdrowieje, co widać bo śmieje się od ucha do ucha. całe szczęście, oby tylko szybko jej z oskrzeli zeszło. ten tydzień znów z dwójką dzieci, bo alergolog zalecił synowi posiedzenie jeszcze tydzień w domu.... ale już ugadałam z babcią i dwa ni spędzi u niej, więc troszkę odsapnę, bo tak to nawet 5 minut nie mam dla siebie przy dwójce.
tym optymistycznym akcentem kończę, idę zbierać siły na nadchodzący tydzień, buziaki