w domu szpital, najgorsze, że moja trzymiesięczna kruszynka ma ostre zapalenie oskrzeli - od ponad tygodnia z nią jeździłam co drugi dzień do lekarza na osłuchy i w końcu wyszło.... tak się kończy katar u takiego małego dziecka... ale cóż przecież nie wyrzucę starszego z domu... on natomiast miał rotawirusa - na szczęście przechodzi to bardzo łagodnie ale przerzuciło mu się włąśnie na układ oddechowy i zainfekował mi córcię...
w związku z czym dięta pojechała na wczasy, bo jem co popadnie, kiedy mam czas, bo np. wczoraj to cały dzień z młodą na rękach....
ale dziś to nie wiem ile kilometrów z nią zrobiłam a i bicepsy bolą - będą bardzo muskularne
padam na twarz, idę wziąć prysznic, bo za godzinę muszę młodej podać antybiotyk....
słodkich snów
MamciaEdycia
12 lutego 2011, 02:37sytuacja sie poprawia.ściskam mocno, lofki
fukyn
11 lutego 2011, 21:48Jak takie maleństwo choruje, to ciężko powiedzieć cokolwiek. U mojego na szczęście nie skończyło się tak źle, choć katar miał przez 2 miesiące. I Też w kółko lekarz był grany. W końcu się wkurzyłam i zmieniłam lekarza jak usłyszałam, że mu zaczyna kaszel "schodzić". Dostał antybiotyk i po tygodniu było po sprawie. Siłę dla Matki Polki przekazuję w uściskach :)