Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
brak mi słów


na samą siebie....
wpadłam w jakiś dół i nie mogę z niego wyjść.....
nie wiem, co to..... po Świętach brak motywacji totalny a wprost przeciwnie.... ciągle się objadam.... a było już tak pieknie .... i co?.... i 2 kilo na plusie..... nie mogę wróćić na dobre tory, jakoś sobie odpuściłam.... jakieś zmęczenie mnie dopadło totalne i pewnie stres związany ze chrzcinami - byle do niedzieli, a wtedy będzie już po...
niestety zawsze przeżywam tego typu rzeczy, bo jestem perfekcjonistką, imprezę robimy ponadto u nas w domu - a w knajpie byłoby łatwiej.. ale damy radę
mam nadzieję, że potem wrócę na dobre tory i w końcu ujrzę te 64 na wadze. które zniknęło razem z Bożym Narodzeniem i nie chce wrócić
trzymajcie za mnie kciuki - może słońce mi pomoże? padam i nie mam na nic sily, a tyle roboty przede mną..... jestem wypruta, muszę się chyba wyspać tylko ciągle nie mogę trafić wcześnie do łóżka... dziś też się pewnie nie uda, choć małż wróći późno i byłaby szansa... ale plany mam porządkowe - tzn. muszę umyć krzesełko do karmienia, bo wczoraj zdjęliśmy je ze strychu, a młodej będzie wygodnie w nim jeść i przede wszystkim mi ją karmić, bo nie będę musiałą siedzieć na ziemi tylko na krześle.... wczoraj byłam u koleżanki, która ma takie samo krzesełko jak ja i odkryłam parę patentów, szkoda że przy starszym o nich nie wiedziałąm, ale tak to jest, jak się jie czyta instrukcji
idę jeszcze napisać maila w sprawie rezerwacji wakacji - moze to mnie dodatkowo natchnie???? już bym chciałą wyjechać.... ale im bliżej wakacji tym bliżej powrotu do pracy, czego sobie kompletnie nie wyobrażam... dom mi chyba wtedy zarośnie....... chciało się mieć metry to trzeba je sprzątać, tylko kiedy????
dobra idę, bo czas leci....
miłęgo wieczorku!!!!!