na szczęście jest tylko jeden w tym roku (podobno, bo nie sprawdzałam). Ale ja przesądna nie jestem...
tak czy siak, mój/nasz pech już był się zdarzył w zeszłym tygodniu - zaczęły nam się sprzęty psuć w poniedziałek czajnik, a potem auto - dziś je mąż odbierał i trochę kasy poszło.... duuuuża część murku frontowego płotu ale cóż ma się auto to czasem trzeba płacić...
dziś też miałam usuwany ząb.... znieczulenie jeszcze trzyma, ale też parę stów poszło sobie z konta.... ale są plusy.... przez kilka dni dieta półpłynna, to może coś mi się ruszy z wagą? poza tym są same minusy... mam szwy, więc jak zejdzie znieczulenie to pewnie będę cierpieć. Dostałam jednak ketonal, więc mam nadzieję, że będzie ok... ale obawiam się, że weekend w plecy...
dzis pojeździłąm chwilkę na rowerku - chwilka to bardzo dobre określenie, bo było to 9 minut z kawałkiem i Młoda się obudziła z płaczem, bo przeziębiona i trochę marudna była i tyle miałam z jazdy - ale suwaczki uaktualnię, choć w sumie nie wiem, czy to nie wstyd tak rzadko je tu wstawiać i o tak małe liczby je uzupełniać...
jeszcze jutro rano do kardiologa z synem idziemy.... mam nadzieję, że to nic poważnego i nie ma żadnej wady serca, jednak się denerwuję..... trzymajcie kciuki....
no to miłęj nocy, idę spać póki ból mnie nie skręca....