wczoraj ale za to 3 godziny zakupów w auchan zaliczone.... jechałam na zakupy z wyrzutami sumienia, że odpuszczam aerobik (sąsiadka nie mogła, więc stwierdziłam, że załatwię zakupy), ale za bardzo nie miałam kiedy jechać, a na sobotę 3 prezenty trzeba było kupić plus spożywka i "akcesoria pieluchowo jedzeniowe" dla młodej... W planie miałam zamiar poćwiczyć po powrocie, ale jak wróciłam po 21 po ponad 3 godzinach niebytności w domu, to już miałam dość... i wyrzuty sumienia z powodu opuszczenia ćwiczeń znikły na rzecz uczucia ulgi i chwili przypływu zdrowego rozsądku
dzięki temu uniknęłam wieczornego jedzenia, bo obiad zaliczyłam przed 15, przed wyjściem zjadłam tylko banana (ok. 17:40) i potem już nic... wprawdzie byłam głodna po powrocie, nie strasznie, trochę, ale wypiłam tylko szklankę wody a i według V. spaliłam ok 228 kcal (zaniżyłam czas i to dość sporo, żeby ilość kcal była bardziej realna ).
dziś za to poćwiczę po powrocie od dentysty... chyba że będę miała jakieś nieprzyjemne odczucia w gębie po zdjęciu szwów ???? oby nie, chociaż ja zawsze zdjęcie szwów przeżywam gorzej niż sam zabieg...
no dobra, czas wrócić do obowiązków domowych.... jeszcze tylko sobie drugą kawkę strzelę, bo coś nieprzytomna jestem
miłego piąteczku!!!! już zaraz weekendzik, a jutro idę na grilla imieninowego do brata, będzie próba silnej woli pa pa!