uffff, zaliczony. Choć za bardzo mi się nie chciało, bo po 20 wróciłam do domciu. Pojechałam na 18:30 z synkiem do dentysty, a potem w ramach nagrody, że był grzeczny zabrałam go do Auchana na lody. Wybrał Grycana, wie co dobre dostał tą swoją jedną gałkę i był cały szczęśliwy, a ja nieeee (tzn. szczęśliwa byłam, ale loda sobie nie kupiłam - tylko parę lizów od syna wzięłam, bo potem poszedł na plac zabaw i mu się rozpuszczał, bo miałam mu w tym czasie loda pilnować).jestem więc z siebie zadowolona.
Pożarte dziś ok. 1360 kcal, więc w limicie idealnie zmieszczonam
tylko przez tego dentystę przepadł mi aerobic.... wrrrrr postaram się jutro przez a6w pojeździć na rowerku, bo na orbiego jeszcze nie wsiadam, bo cały czas czuję kolano.... kurczę przeforsowałam je najwidoczniej, a po porodzie nie doszedł staw do siebie jeszcze.....
miłego wieczorku Kobitki
kamasutra1977
7 czerwca 2011, 07:06a ja wczoraj wymiękłam z a6w, po prostu najnormalniej w świecie nie dałam rady ale nie odpuszczam tylko cofam się do dnia 2, tak sobie wymyśliłam, Tobie życzę więcej wytrwałości!
kasilka2999
7 czerwca 2011, 00:34Poczekaj na dzień 4, teraz do zrobienia 3 serie a6w :D Bądź dzielna, trzymam kciuki! :*