wczoraj pożarłam - 1381 kcal
ruch: 60 min aerobik 300 (przez pogodę chyba ćwiczyłam na 90%)
bilans: 1081 kcal, więc nieźle
zobaczymy, jaki wynik na koniec tego tygodnia zobaczę, ale już wiem, że plan tgo muszę sobie zmienić, bo niestety tempo 0,7 kg chudnięcia już nie dla mnie a katować się nie zamierzam, bo szkoda zdrowia, więcej będzie z tego szkody niż pożytku...
w każdym bądź razie, potrzebowałam resetu, ponieważ przez cały weekend jadłam codziennie powyżej 2000 kcal i co? i nic na wadze tyle samo, co w piątek, a w niedzielę rano było nawet mniej. zastanawiałam się więc, czy może dla mojego organizmu nie spożywam za mało kcal? bo może potrzebuje więcej w związku jeszcze z regeneracją po ciąży??? tym bardzie, że ja od początku przypuściłam atak na tłuszcz, może niepotrzebnie.... i on się też przez to rozregulował? no nie wiem, muszę to przemyśleć, zobaczę, jakie będą efekty w następną sobotę (po drodze obiad u brata i "Jan") - więc wtedy wyciągnę wnioski i zdecyduję, czy troszkę zwiększyć ilość kcal, czy zmniejszyć???