Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
jak podejrzewałam


skok wagi jest: 64,2 wrrrr a było już 63,8 w piątek, ale cóż takie są konsekwencje jedzenia słodyczy... po kiego je w ogóle ruszałam, jak naprawdę mnie nie ciągną? no ale torta z okazji urodzin mamy trzeba było zjeść - ale może 1 kawałek a nie 3 !!!!!

wracam na dobre tory, postaram się więcej ćwiczyć, przez cały miniony tydzień w ogóle nie ćwiczyłam - ostatni raz tydzień temu w sobotę z rana na szybki marsz ok. 3,5 km i dopiero wczoraj 30 min (16 min rowerek i 15 min hantle, przysiady i brzuszki) - chociaż tyle robić co drugi dzień to będzie dobrze, zobaczymy tylko jak z czasem bo w tym tygodniu mam full roboty, bo urządzamy w sobotę grilla dla kolegów z pracy małża.... trzeba chałupę konkretniej ogarnąć, bo pewni będą chcieli ją obejrzeć (nie byli tu jeszcze), opracować menu i zrobić zakupy (może jak Młoda się obudzi, to pojadę z nią do Lidla, bo dziś fajne promocje hehe) no i tradycyjnie góóóra prasowania - z praniem za to jestem wyprowadzona na bieżąco
ale dziś i jutro wieczory będą wolne, bo synowiec u babci na 2 noce, a córcia chodzi wcześnie spać, więc będzie można nadrobić (dziś chcę zrobić porządek w mojej bieliźnie w końcu...... bo szafa pełna, a nie ma w czym chodzić i spać.... - a do spania kupiłam sobie ostatnio koszulkę na ramiączkach Hello Kitty małż był w 7 niebie hihi).

miłego dzionka Kobitki Kochane, choć u mnie średnio wesoło, bo z małżem się pokłóciliśmy z samego rana a jeszcze łepetyna mnie rypie niemiłosiernie papa

  • agi78

    agi78

    18 lipca 2011, 08:58

    ja przez weekend sobie pofolgowalam, dlatego tez nie wchodze na wage az do przepisowego piatku, coby sobie humoru na dzien dobry nie psuc, bo wiadomo, co w poniedzialek, to przez caly tydzien:) I, jak rany, tez chyba powinnam w swoja szafe wskoczyc, ale juz na sama mysl robi mi sie slabo...