Dopada mnie kryzys! Waga stoi w miejscu. Ciągle mam ochotę coś zjeść. Grzeszę. K....! Z Każdej strony jakieś pokusy. Momentami mam ochotę to wszystko rzucić i się nażreć. A tak mi już dobrze szło. Wiem że ten zastój na wadze to normalna sprawa, to minie. Od jutra mam nowy jadłospis, muszę wziąć się w garść. Do świąt chce jeszcze zrzucić chociaż z 3 kilo. Zapominam o piciu wody. Właśnie przed chwilą zjadłam sałatkę krewetkową ociekającą majonezem Co ja odpier......! Przepraszam że bluźnię, ale nie mam już słów do siebie. Muszę się palnąć w łeb, przecież już najgorsze za mną. Osiągnęłam już bardzo wiele, nie mogę tego zaprzepaścić. Myślę o jedzeniu, bo nie mam żadnego zajęcia, nie pracuję, nie mam czym zająć myśli i dzieje się tak jak się dzieje. Chciałabym gdzieś wyjechać, jak najdalej stąd.
Dobra, nie ma co się nad sobą użalać, chociaż musiałam to napisać, jest mi teraz trochę lżej. Nie ma to tamto, od jutra żadnych odstępstw od diety, żadnych słodyczy. Do świąt będzie na wadze 71kg.
amadeoo
25 listopada 2013, 19:30Ja chce do sylwka 70;p
basicap
25 listopada 2013, 16:44Znajdź sobie jakieś zajęcie, przypomnij sobie coś co zapomnialaś, Napisz sobie plan całego dnia i sprobuj go zrealizować. Czasami do diety potrzebna dyscyplina a Plan może byc pomocny ;-) Powodzenia życzę
Lusiaaaaa
25 listopada 2013, 16:35bedzie Kochana bedzie te 71! Na pewno tylko nie jedz krewetek z majonezem :**