Hej
W tej notce nie dodaję menu, chciałam tylko napisać, że trzymam się limitu kcal i bardzo dużo chodzę :).
Teraz trochę o moim trybie życia i jedzeniu. Zdaję sobie sprawę z tego, że moje menu pozostawia naprawdę wiele do życzenia. Jednak z mojej perspektywy każdy odmówiony sobie batonik, czy dzień przeżyty zgodnie z limitem kcal to już duży sukces. Na razie nie staram się narzucić jakiegoś strasznego rygoru. Jest mi bardzo ciężko, ot tak odstawić wszystko, do czego byłam przyzwyczajona. Ok, mogłabym na przykład zupełnie eliminować cukier i słodzone produkty, tylko po co? Wiele razy próbowałam i zawsze kończyło się to obżarstwem słodyczowym. Chcę prowadzić taką dietę, aby jednocześnie cieszyć się życiem. Zdrowe żarcie to nie jest mój jedyny cel. I kiedy wychodzę ze znajomymi to nie będę piła wody mineralnej, skoro inni zamawiają piwo. Tak samo nie zamierzam odmawiać sobie kawałka ciasta w niedziele. Nie mam jakichś tragicznych problemów z wagą, dlatego też uważam, że takie ograniczenia nie są mi potrzebne. Jednocześnie nie twierdzę, że kiedyś do tego nie dojdę. Może zdrowe odżywianie spodoba mi się na tyle, że naprawdę będę jadła same megadietetyczne produkty i będę szczęśliwa. Na razie tak nie jest i nie chcę się do niczego zmuszać. Poza tym moje życie, jak na razie jest skrajnie nieusystematyzowane. Czasami ciężko mi o konkretnej porze zjeść idealny posiłek. Często obiad jem "po drodze" i wtedy zwykle jest to jakaś kanapka i jogurt. Pod ostatnim wpisem dostałam cenną radę dotyczącą jogurtów smakowych. Wiem, że nie są zbyt dobre dla ciała. Kiedyś próbowałam pić naturalne, ale po prostu ich nie lubię :(. Postaram się też jeść więcej warzyw, dzięki za zwrócenie uwagi ;).
Kolejnym minusem jest to, że dojeżdżam do szkoły i tracę na to sporo czasu. Przez to nie mogę pomiędzy lekcjami a korkami wpaść do domu na jakiś pełnowartościowy obiad, więc stosuję wyjścia awaryjne. A do tego z natury jestem leniem i nie lubię ćwiczyć. Może po maturze ogarnę się nieco bardziej. Póki co cieszę się każdym malutkim krokiem w stronę lepszej figury i tego się trzymajmy :D.
Tak z innej beczki to wczoraj spędziłam super popołudnie z przyjaciółką na pogaduchach przy kawie w uroczym lokalu w rynku. Od razu humor mi się poprawił :). Dziś też już zdążyłam zaliczyć korki i pójść na kolejną kawę (chyba zacznę chodzić na herbatę, bo za dużo tego :D) z 2 moich znajomych.Taka piękna dziś u mnie pogoda! Ach, nie pamiętam, kiedy tak świeciło słońce! Tyle mam do zrobienia w weekend, a siły powoli się kończą. Jestem niewyspana. Jeszcze siostra z mężem dzisiaj wpadają, z czego bardzo się cieszę. Tymczasem idę zrobić jakieś dobre ciasto na jutro.
Na zakończenie napiszę jeszcze, że jest już dużo lepiej niż było na początku. Spodnie są luźniejsze (super uczucie!), a brzuch fajnie się wypłaszczył :D.
Hehe, ciekawe, czy ktoś dotrwał do końca tego wpisu-tasiemca.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości
Jenesaispas
3 marca 2013, 09:20Haha ja dotrwałam do końca wpisu :) A te luźne spodnie to na prawdę piękne uczucie . Powodzenia!
Mkiris
2 marca 2013, 20:17O kurczę jakie nogi, zakochałam się. No nie ma co się zmuszać. Waga taka zła nie jest, ale można przynajmniej troszkę spróbować zdrowo jeść nic nie zaszkodzi, a wyjdzie nam na zdrowie :D. PS ja doszłam do końca :).
rroja
2 marca 2013, 15:35faktycznie, waga do wzrostu wydaje się okej, więc nie musisz jakichś bardzo rygorystycznych zasad wprowadzać. przede wszystkim trzeba robić tak, żeby nam było dobrze :) pozdrawiam!
..CytrynQa..
2 marca 2013, 15:27Powoli, nic na siłę a będzie dobrze :) Trzymam za Ciebie kciuki :d