Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wtorek...


12 dzień. Właściwie nie specjalnego się nie wydarzyło. Rano pojechałam busem do miasta z postanowieniem, że wrócę na nogach. Pogoda pozwoliła na taką wyprawę. Zabrałam kijki i  sąsiadkę  i w drogę. Śmieszy mnie jak ludzie zaczepiają nas i pytają "gdzie mamy narty" ale to takie miłe, nie złośliwe. Pozałatwiałam sprawy, dokupiłam trochę produktów brakujących mi do diety i ruszyłyśmy z sąsiadką w drogę powrotną. Zadzwoniłam jeszcze po dwie inne sąsiadki, żeby wyszły nam na przeciw to też zalicżą spacerek i to taki godzinny. Zgodziły się, więc spotkałyśmy się w połowie drogi i już większą grupą wracałyśmy do domu.
Przyznaję, że wtorek nie był łatwy dietkowo... , jakaś taka głodna byłam, ledwie wytrzymywałam od posiłku do posiłku, zimno mi było. Ale wytrwałam. 
Dzisiaj środa, jak popatrzę na dzisiejsze menu, takie kolorowe, wyglądające smakowicie, to żyć się chce. Dla małżonka mam dzisiaj gotowca, kupiłam gołąbki, od wczoraj mam sos i zupę, muszę tylko dogotować ziemniaki. A mi wyszedł dzień "kanapkowy" tak się jakoś ułożył ten jadłospis, ale nie przeszkadza mi to zupełnie. Lubię kanapki. Mają być z wędliną, więc przygotowałam sobie pierś z indyka, robię ją sama, nie kupuję wędlin. Na obiad mam zupę z dyni pomarańczowej (zupa krem) na ostro. Pychotka. 
A teraz po śniadaniu zbieram się na wymarsz. Idziemy dzisiaj w 4 osoby i to rano, bo później zapowiadają deszcz. Miłego dnia życzę. 

  • agal99

    agal99

    19 stycznia 2011, 08:48

    Witam, zazdroszczę samozaparcia w spacerach. Powodzenia!!!