szaro,buro i ponuro...dobrze ,że się kończy. Jak do tej pory to idzie mi nieźle, mam na koncie dzisiejszego dnia 745kcal. Na kolację zjem twarożek 3% Piątnicy i jakieś warzywko. Staram się zupełnie ograniczyć pieczywo i inne węglowodany. Jeszcze chcę podreptać na steperze 60 min i zrobić 150 brzuszków.
Jutro czeka mnie kolejne podejście u stomatologa ,może wreszcie usuną mi tego zęba!!!!! bo to już trwa miesiąc albo więcej!!!
Zapomniałam skomentować moje piątkowe zakupy. Tak jak przypuszczałam, wszystko na anorektyczki, suchotnice ... trudno było wybrać cokolwiek. Zależało mi na kupieniu spódnicy, takiej eleganckiej ale nie zbyt szykownej czy wieczorowej. Humorek mi siadł, gdy się okazało ,że mieszczę się w rozmiarach 44!!! No coś okropnego,ale przecież nikt mi tego tłuszczu nie poprzyklejał do bioder i pupy, sama, na własne życzenie go wyhodowałam. Nie ma co teraz beczeć ,tylko zabierać się za wytopienie sadła.
Tak więc koniec z narzekaniem , do dzieła!!!
filipinka1
12 listopada 2006, 17:04mierzyłam dziś ubranka z mojej szafy... wchodzę właściwie we wszystkie, niektóre tylko ciut przyciasne... na głębokim wchechu weszłam też w swoją ślubną sukienkę sprzed 20 lat... :D))))), życzę wytrwałości, a i Ty wkrótce będziesz mogła napisać to co ja dziś... pozdrawiam, buziaczki