Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
No i nie wrócił...


M. do domu...:( smutno mi było ale jeszcze bardziej się bałam. Lotniska w Polsce ,tak jak podawały komunikaty, nie przyjmowały samolotów ze względu na mgłę. M. zadzwonił w nocy ,że zostaje w   hotelu na lotnisku, w takich sytuacjach za hotel płacą linie lotnicze. Rano dzisiaj też już dzwonił, podobno wszystko ok i będzie w Balicach ok 15.00. Też macie M. pracoholików?? Którzy z delegacji zamiast do domu to jeszcze chociaż na godzinę ale do pracy pędzą??!!
Dobra dość narzekania. A ja przez tę jogę dostałam okres o cały tydzień za wcześnie!! Bolą mnie gnaty, szczególnie ramiona ,to znaczy,że dzięki ćwiczeniom na rowerku i setperze nogi mam w miarę rozćwiczone ,gorzej z górą ciała.
Rano wypiłam herbatkę z Vitexu , zjadłam na śniadanie 2 jajka ugotowane z łyżeczką musztardy i kiełkami z rzodkiewki. Teraz piję kawę. Na obiad mam zupę jarzynową z kawałkiem fileta z kurczaka ok 100g. Tak bardzo bym chciała ,żeby ta moja oporna waga ruszyła. Jutro M. ma imieniny, będę robić mus czekoladowy z bitą śmietaną i sernik na zimno. Znając mnie , to jak się zaprę to nawet nie powącham tych smakołyków ale za to wytrawnego winka sobie nie odmówię. Ale to dopiero jutro.
 Teraz czekam na korę  i zaraz zmykam do ogrodu dokończyć dzieła. Muszę posadzić parę iglaków, przysypać je korą i  muszę wreszcie dokończyć strzyżenie biednego pudelka. Jeszcze łapki mi zostały.
Miłego dnia Wam i sobie życzę.
  • krakusia

    krakusia

    29 listopada 2006, 16:40

    oj mój też taki okropny pracocholik, a juz nie daj Boże jak sobie cos zaplanuje że ma zrobić,to choc by sie paliło i waliło to po trupach a do celu... <br> tak miałam w tym roku przy malowaniu ogrodzenia...słońce paliło niemiłosiernie ale on nie popuscił ani na jotę....okropność... <br> A waga jak to waga, uparta machina ale wytrwałosciai cierpliwościa nawet i ja mozna pokonać:))czego i Tobie i sobie życze:)))