Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
już bliżej świąt...


dzień zaczęliśmy od zdjęcia kręgosłupa... wynik będzie w poniedziałek po południu ale już z opisem. M. ciągle się skarży,że go boli, łyka tabletki... . Może przejdzie.
Później pojechaliśmy do Castoramy i kupiliśmy choinkę i światełka na taras. Zaliczyliśmy też Rynek Krakowski, 50g prażonych orzechów, mniammmm ale dużo kalorii!!!A po powrocie do domu udekorowaliśmy taras i iglaki przed wejściem do domu kolorowymi światełkami. Psiak z okazji wyjazdu w góry na święta ,dostał kubraczek ,żeby się nie przeziębił. Już go dzisiaj nosił,śmiesznie w nim wygląda, nie lubi go ubierać, szarpie i próbuje zdjąć. Ale już na podwórku nie zwraca uwagi na to ,że jest ubrany ... chyba mu w tym ciepło,bo się nie trzęsie i długo i chętnie nam towarzyszył na podwórku.
Jakoś tak dziwnie się czuję, nie przygotowując świąt w domu. Najczęściej mieliśmy gości u siebie, cała ta bieganina, gotowanie, sprzątanie, szykowanie ...a w tym roku tak jakoś spokojnie... może to polubię, albo się okaże,że pierwszy i ostatni raz tak spędzę święta.
Prezenty już prawie mam... córce kupiłam  komplet biżuterii ze srebra ,zięciowi karnet na basen (z doładowaniem) i jakiś suplement diety "tiger" coś na wzmocnienie. Chodzi biedak na siłownię, męczy się to niech ma... . I oczywiście problem z prezentem dla M. Może kołowrotek ,jakiś ładny, markowy... . Zupełnie nie mam pomysłu. Zwłaszcza,że M. tak trudno zadowolić, ....On nie uznaje prezentów "na odczep się".. skarpetki, koszula itp.. . Książkę sobie ostatno sam kupił, pomyślałam,że może nowy kołowrotek będzie ok. Może w sklepie mi doradzą, jaki kupić. Mam nadzieję dokończyć zakupy w poniedziałek. .... Dietka?? nie jest źle, po świętach zaczynam powtórkę z herbatką Vitaxu.
  • balbina

    balbina

    20 grudnia 2006, 11:46

    Serdeczne życzenia wielu radosnych doznań z okazji Świąt Bożego Narodzenia, wszystkiego co najlepsze w każdym dniu nadchodzącego Nowego Roku życzy Anula :)

  • filipinka1

    filipinka1

    17 grudnia 2006, 00:10

    święta poza domem, może to i niegłupi pomysł... ja chyba bym się nie umiała przeciwstawić tradycji tak mocno zakorzenionej w rodzinie zarówno mojej jak i męża...