No i stało się. Niczym Big Ben waga wybiła 59 kg, a to już prawie 60. Po szczupłej figurze eks-biegaczki zostały… adidasy ;P ale zawsze coś – zresztą, w niedługim czasie trzeba będzie stopniowo reaktywować bieganie. Pora przestać się zamartwiać nad tabliczką czekolady i ruszyć obrosły tyłek.
Jesień już tuż, tuż. I się zacznie cała ta uczelniana gonitwa. Teraz czekam na nią z ustęsknieniem, ale pewnie po 2-3 tygodniach będę mieć dosyć ;P
Ktoś też planuje troszkę zreformować swoją figurę tudzież kondycję? (bądź jedno i drugie) ^^
Cecceaya
20 września 2013, 20:59ja powinnam nad kondycją popracować