Postanowiłam sobie, że w walce z moją wewnętrzną, leniwą kluchą, niezbędne będą ćwiczenia. Nie będę udawać, w ciągu ostatnich paru tygodni podjęłam próbę zmierzenia się z popularnym, 45-minutowym programem, umożliwiającym ćwiczenie w domu, jednak dość szybko się zniechęciłam. Głównie przez to, że kolejny raz chciałam za dużo, za szybko. Przez długi czas nie uprawiałam żadnego sportu, nic dziwnego więc, że nie byłam w stanie wykonać wszystkich ćwiczeń. Miałyście kiedyś takie wrażenie, że nie potraficie zmusić swojego ciała do czegoś? Jakby należało do kogoś innego. Na początku starałam się motywować tym, że z każdym kolejnym razem będę mogła więcej, ale ta motywacja szybko ustąpiła miejsca frustracji i złości na samą siebie, że doprowadziłam się do takiego stanu. Nie zrozumcie mnie źle, wiem, że to naprawdę potrafi dać pozytywnego kopa, po prostu u mnie się nie sprawdziło. Dlatego tym razem postanowiłam zaczynać dzień od prostego, 15-minutowego treningu na całe ciało (dostępnego na youtube). Wiem, że to krótko, ale chcę się przyzwyczaić do ruchu i troszkę się w ten sposób uzależnić od wysypu endorfin. Ludzie kochani, tyle teraz ćwiczeń w internetach, tyle programów, aż żal nie poszukać czegoś, co będzie do nas dobrze dopasowane :) Tak więc jak postanowiłam, tak miałam zamiar zrobić. Zwały tłuszczu, czując, że oto nadchodzi ich koniec, podjęły rozpaczliwą walkę. Kołdra nigdy jeszcze nie była tak ciężka, poduszki nigdy jeszcze nie były tak miękkie. Na samą myśl o tym, że "dziś jest ten dzień! Zaczynam realizację mojego planu!" poczułam się taaakaaaa zmęczona. Pojawiły się dobrze znane myśli "Eee, tak od środka miesiąca zaczynać? A w szafce są ciastka niedojedzone, zmarnują się, marnowanie jedzenia jest złe... Nawet nie zrobiłaś sobie ostatniego dnia przyjemności (czyt. obżarstwa, jakby szła wojna), a teraz już nie będziesz mogła...". I nagle nadeszło wybawienie! Z pomocą przyszedł mi sąsiad rozpoczynający remont. Dalsze spanie nie wchodziło w grę, gdy miałam wrażenie, że w mój mózg wwierca się wiertarka. Z tego co wiem sam remont ma potrwać około tygodnia, więc przez ten czas wiertarka moim sojusznikiem w walce o wymarzoną figurę. Kto by pomyślał...