Kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu, że się bardzo mylę, co do oceny osób grubszych w mniemalniu tych chudszych.
Wczoraj z "duszą na ramieniu" poszłam pierwszy dzień do pracy.
Zespół pracowników bardzo sympatycznie mnie przewitał, szef jest genialny, a i nawet klienci nie dawali się zbytnio we znaki.
Wczoraj był bardzo duży ruch, więc to był dla mnie chrzest bojowy. Myślałam, że szef będzie mi patrzył na ręce, ale nic z tych rzeczy. powiedział, że mi ufa i prędzej ja sama zrezygnuje, niż on mnie wyrzuci.
No trochę mnie to powiedzmy, że zdziwiło, wkońcu jak można dażyć zaufaniem osobę nieznajomą???
Poza tym powiedział, że mam się dogadywać z innymi na którą zmainę chcę przyjść do pracy, on w to nie ingeruje.
Great!!:)
No i następna sprawa;)
wpadła mi kolejna "fucha" na poniedziałek muszę napisać artykuł o "IDOLACH", czyli co się dzieje z finalistami polsatowskiego show. Ciekawe kiedy to zrobię.
Dziś jadę nad jezioro, więc musze teraz wydrukować potrzebne materiały (matko, jeszcze mi przyjdzie dzwonić do Wydry;p)
i zabiorę to ze sobą nad wodę.
Jak mi znów coś zamoczą to...