Po wczorajszym pamiętym jedzeniowym szaleństwie, dziś mam brzuch jak... balon napompowany helem. Cud, że jeszcze się nie unoszę w powietrzu;/
Jutro wesele, nie będę panikowała jak głupio postapiłam w tym tygodniu (w tamtym schudłam, w tym nadrobiłam), tylko biorę się do roboty;]
Wkrótce idę do pracy.
Wracam i
-sprzątam (generalne porządki na przyjazd mamy),
-zrobię pranie,
-przepiszę artykuł o bezdusznych architektach
Menu na dziś:
-kawa (zaliczona)
-mięta
-jogurty naturalne
-coś innego nie szkodzącego mojemu brzucholowi*2
Oj.
ambird
11 lipca 2008, 21:17Dzięki za wskazówki dotyczące ćwiczeń:) Po powrocie z urlopu coś będę kombinować:) Życzę powodzenia w utracie kilogramów:) POzdrawiam.