Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
33/42, zostało 9 dni, a nawet 8


Och słabo się dziś czuję.
Najpierw siłka, spalone 500 kcal, poczłapałam do pracy i się zaczęło jeżdżenie po brzuchu;/ może przesadziłam z kapustą kiszoną?
Wróciłam do domu, nagotowałam garnek warzywek i... od wieczora nie opuszczam kibelka;( oczyściłam się tak bardzo, że aż ledwie chodzę. Jestem bardzo słaba, chyba się odwodniłam;/
Mój M powiedział, że może już pora kończyć te diety i zacząć jeść normalnie, bo skończy się szpitalem. Ale nie skończy się, wiem, że WO dobrze na mnie działa i dociągnę do końca 6 tyg. Zwłaszcza, że to lekko ponad tydzień. Teraz tylko dopadł mnie kryzys, może źle jadłam, jutro już będzie bez kiszonek, tylko gotowane warzywa.

Muszę jeszcze trochę popracować, więc noc zarwana. Liczę na to, że już do wc nie pójdę i jutro obudzę się w lepszej formie.

Dobranoc;*