Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień szósty


aktywność weekendowa: 90 minut szybkiego marszu

aktywność dzisiejsza: godzina biegu / razem przebiegnięte: 3 h

Jadę dalej z koksem :) Weekendowo grzecznie. W sobotę wybrałam się na dłuższy spacer szybkim krokiem, zamiast jechać tramwajem. Sobotę i niedzielę spędziłam u babci w Krakowie. Miałam biegać, jednak obtarł mnie but a nie miałam innych na zmianę i nie udało się zrealizować planu ale mięśnie miały czas by odpocząć. Dietowo grzecznie i zdrowo. Mój mały grzeszek to kawałek wafla przekładanego masą kakaową domowej roboty, ale zmieściłam się w limicie kalorii, także deficyt zachowany.

Dni tak szybko uciekają :) Czasem nie chce się ćwiczyć, a przecież czy w ciagu dnia godzina poświęcona dla zgrabnej sylwetki to tak wiele? Bardziej wydolny organizm jest w stanie spalać więcej, nawet w trakcie spoczynku, np. kiedy śpimy. Staram się by działał na pełnych obrotach to daje mi motywację i power :)