Tak więc wyprawiliśmy mojemu mężowi Dzień Ojca. Zachwycony. Na śniadanie był omlet owsiany, przy którym pomagał syn, a na deser ciasto marchewkowe (dobitnie pyszne) przy którym pomagała córka. Oczywiście przepisy z mojej polecanej już przeze mnie, ulubionej książki zdrowe słodkości. Na obiad jeszcze będą hamburgery warzywne. Uwielbiam takie dni. Problem w tym, że małpa mi się zbliża i mam zaparcie oraz czuje się napompowana, jak balonik. Poza tym OK. Trzymajcie się koleżanki odchudzające i miłego Dnia Ojca oby kilogramy nie wskoczyły. W domu sumie mam fajnie, bo to ja kreuję dietę rodziny
Janzja
23 czerwca 2020, 12:23Cala rodzina gotuje, fajne :). Kreowanie diety jest swietne - jak Ty zdrowiej to od razu wszyscy :)
GrubaMamusia
24 czerwca 2020, 18:15Dokładnie poza tym tak jest łatwiej nie wyobrażam sobie gotować dwóch obiadów :D