Chudne, tyje, chudne, tyje.
Szukałam złotego środka. Źle szukałam. Człowiek zawsze się podda jeśli nie ma określonego celu, któremu towarzyszą silniejsze emocje niż samozaparcie.
Z moim obserwacji wynika, że żeby schudnąć nie należy być miłym, dobrym i szczęśliwym człowiekiem. Wmawiając sobie, że te wszystkie ćwiczenia robię dla zdrowia to bzdura. Redukcja to nie praca nad sobą - to walka, czasem o godność, czasem o coś innego ale najlepszym motywatorem jest złość. Co popchnęło mnie do schudnięcia 20 kg? Cała masa rozczarowań, upokorzeń i zazdrości. Nie zmieniłam się dla siebie, ale na złość komuś. Szczęście mnie tylko rozleniwiło. Teraz znów mam komu udowodnić, że to nie jest moje ostatnie słowo!
gruba.olsi
7 kwietnia 2016, 11:34parszywa waga: 68,3 cel na 1 maja: 64 i ani grama więcej!