wstałam wszystko ok , troche zaspałam ale to nic, zrobiłam sobie wode z cytrynką, do szkoły też, wszystko pięknie łądnie aż nie doszłam do szkoły, wtedy sie zaczęło, pierwsza lekcja, druga i po drugiej długa przerwa, poszłyśmy do toalety, koleżanka mówi że chce iść do bufetu więc poszłyśmy, czułam wszystkie zapachy... zapiekanka, frytki... i stało sie... kupiłam sandwicha z szynką,serem,sałatą. sosem jakimś tam i 3bit orzechowy, jedząc go myślałam : Marta przecież sie odchudzasz, co ci to da że go zjesz?? ale to było silniejsze i zjadłam, wracając ze szkoły chłopak mówi chodź do baru chińskiego, zjadłam ryż z warzywami i kurczakiem i do tego ananas w cieście;/ jestem zła ;( jestem beznadziejna, ja chyba potrzebuje kogoś kto 24/7 mnie kontroluje bo sama nie daje rady...
pomóżcie co mam zrobić ;(
dzisiaj pewnie coś jeszcze zjem ale nie chce za to co zrobiłam dzisiaj. ;( ehhh... ZERO obilizacji, czym Wy dziewczyny sie mobilizujecie??
kinior13
3 lutego 2012, 14:50taaa, wakacje są świetną motywacją! A Jeżeli chodzi o bufet.. jak mam przerwę dłuższą niż 1h między zajęciami to też zawsze z dziewczynami idziemy do bufetu.. wtedy zawsze polegam.. Frytki, zapiekanka albo zapiekane ziemniaczki!
dreamcatcher.
3 lutego 2012, 14:37hej, to ze nie jest idealnie nie znaczy, ze jest zle! dieta nie zawsze wyklucza wszelkie przyjemnosci :) a to ze masz gorszy dzien sie zdarza. nie wypominaj sobie kanapki czy obiadu, po prostu staraj sie ograniczac ilosc tych rzeczy. dzisiaj je zjadlas, to jutro wez jedzenie ze soba :) to ci pomoze nie kupowac :) bufety sa najgorsze... pamietam to z liceum :) zawsze sie coś w nich kupi ;)