Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
mały skrót.


mam już dość być grubą osobą, mam dość być wiecznie z swojego ciała nie zadowolona, mam dość płaczu, oraz okłamywania wszystkich wokół, że wszystko się układa jak świat się rujnuje, czasem wręcz swojego życia nienawidzę, a zazdroszczę ludziom którzy cos robią, mam dość poddawania sie.
poznaj moją historię jak stałam się osobą z nadwagą.
Kiedyś uwielbiałam sport, ćwiczyłam na kazdym wf, grałam amatorsko w siatkówkę, przed ważnym meczem, uszkodziłam poważnie kolano, moja łękotka się skruszyła co automatycznie wszystko się zawaliło. Pierw opuszczony ważny mecz, mecz który był kluczem do sukcesu, do spełnienia marzenia, później 3 miesiace gipsu, brak mięśnia w nodze, brak jakiekolwiek ruchu, bo nie było wolno ( co się po latach okazało wielką bzdurą), roczne zwolnienia z wf, moja psychika znalazła szczęscie w jedzeniu, jadłam bez opamiętania, jadłam wszystko nie ruszając sie wcale. Po roku mój chirurg oznajmił, że konieczna jest operacja, ponieważ przy gwałtownym ruchu kolana odrobinek ułamany przez łekotkę blokował mi kolano przez co wracał gips. Po zmienieniu lekarza, z powodu skończenia 18nastego roku życia inny lekarz oznajmił, że operacja wcale nie jest konieczna, a wystarcza ruch, lecz muszę uważać, starając się o rehabilitacje nie uwzględnili mojego podania z przyczyn, żę wypadek nie nastąpił w okresie roku. Załamana faktem, znów uszczęśliwiałam się jedząc co spowodowało wzrost mojej wagi z 55 do 88. ( wagi przed rozpoczęciem ćwiczeń).Lecz mój leń został, a w tym jeszcze złe nawyki jak palenie papierosów. Mam dalej uraz do lekarzy, ale wiekszy do siebie, dlatego postanowiłam każdemu pokazać, ze mimo przeciwności losu uda mi się wrócić do mojej figury i formy. Aktualna waga to 76kg. to dalej nie jest szczyt moich marzeń, ale zawsze blisko niż dalej. 
a teraz poznaj mnie.
wiele osób nawet z grona przyjaciół uważa mnie za wesoła, niczym nie przejmującą sie osobą, nie mającą żadnych problemów ani zmartwień, ale tak wcale nie jest..Każde przykre słowo skierowane do mnie przeżywam dwa razy bardziej niż inni, lecz w głebi siebie, nie okazuje słabości ludziom, wolę udawać twardą osobę. Mówię, że się do nikogo nie przywiązuję, lecz tak naprawdę przywiazuję się do każdej osoby dwa razy bardziej, przez co rani mnie jak ktoś odchodzi. Nie jestem osobą, która lubi powiedzieć o swoich uczuciach, nie lubię mówić że za kimś tęsknie, że jest mi potrzebny. W życiu powiedziałam tylko jednej osobie to, która odeszła z powodu moich kłamstw, z powodu mojej wielkiej głupoty i braku zaakceptowania siebie. Dzięki temu człowiekowi zaczełam ćwiczyć, dla niego, ale gdy odszedł..ja też odeszłam, byłam brakiem człowieka, a mimo to do ludzi wciąż się uśmiechałam. Okłamywałam ich jaka jestem silna, nie potrzebując pomocy, a gdy zostawałam sama płakałam, płakałam z samotności i z mojego postępowania. Wiele ludzi mnie pyta czemu nie lubię samotnosci, ciszy, spokoju, czemu muszę mieć ciągle muzykę i cos robic..odpowiadam kłamiąc, bo przecież im nie powiem że sie boje, że płaczę gdy tylko zostane sam na sam z sobą..gdy tylko pomyślę jaka jestem żałosna ja jak i moje życie. 

                                          jeśli masz ochotę sie wygadać, zawsze służe pomocą.:)

 

  • skejciara160

    skejciara160

    2 listopada 2015, 17:32

    Szczerze to czytam twój wpis jakbym czytała o sobie. Kiedyś dużo sportu. Ukochana koszykówka.A później inna szkoła trochę nieśmiałości i wyglądam jak wyglądam. Nie znałam ludzi to nie chodziłam na treningi. Chociaż na WF 100% frekwencja. Wśród znajomych dusza towarzystwa podobnie jak ty. W samotności rozmyślanie i ryk. Za dużo złych zdarzeń. Ogólnie akceptuję siebie, ale chcę zmienić coś, więc się staram. Kochana głowa do góry :) Daasz radę. Powodzenia :)

    • grubasekchudasek.

      grubasekchudasek.

      2 listopada 2015, 18:17

      cieszę sie, że mimo wszystkie się nie poddajemy! oby tak dalej, dziękuję i powodzenia i Tobie !:*

  • trywialnaa

    trywialnaa

    2 listopada 2015, 17:11

    Trochę jakbym czytała o sobie. Byłam kiedyś dobra w biegach, zawody, obozy, medale i takie tam, ale się skepściło wszystko. Też mnie znajomi mają za duszę towarzystwa, która się ze wszystkiego śmieje. ale tak naprawdę to tylko dobra mina do złej gry. Nienawidzę opowiadać o tym co mnie boli bo to jest pokazanie swojej słabości i poniżające. Z tym, że ja lubię samotność. :) w sumie teraz mamy podobną wagę, ten sam wzrost i ten sam cel. :D tylko że ja już trochę mam tez za sobą więc czuję się z tą wagą trochę lepiej jak Ty.. :) Powodzenia i wytrwałości życzę. :)