Powinnam liczyć 34, bo dwa dni weekendu trochę sobie odpuściłam. Wieczorem w sobotę i trochę w niedziele. Tak to już jest jak jest się u mamci i wiecie co ciężko też jest jak się ma mieć okres a w ustach nie miało się nic słodkiego tak długi czas.
Zawsze po miesiącu przychodzi taki czas, kryzys. Ale dietkuje dalej.
Zamiast na jednym kawałku ciasta skończyło się na 3. Bounty mamcia zrobiła. I była sałatka gyros i paluszki, chipsy.
Jestem zła na siebie. Ale teraz już będę grzeczna
Merry
7 lutego 2012, 16:33Oj i Tobie należy się odrobina szaleństwa ;**
cienn
6 lutego 2012, 23:54a to jak byłaś u mamci to jesteś rozgrzeszona :D grzechem było by odwiedzić mamcie i wyjść o pustym brzuchu ;)
samotnapasazerka
6 lutego 2012, 22:54ten tydzien bedzie lepszy jestem pewna.
asiuniaedytaa
6 lutego 2012, 19:35wazne zeby po weekendzie wrocic na dobre tory:) przeciez swiat sie nie zawalił:)
marlenka15
6 lutego 2012, 19:04Pofolgowałaś sobie to teraz wracaj do dietki kochana ;*
.Margolcia.
6 lutego 2012, 16:06Kasiu teraz do roboty, moze warto troszke wiecej pocwiczyc aby to spalić? Chociaz wiem, że łatwo mówic a trudniej wykonac :) Trzymaj sie ciepluteńko!
czas.na.zmiane
6 lutego 2012, 15:42nadrobisz w tygodniu :)))
Zieloneoczy
6 lutego 2012, 14:35ja wczoraj tez podjadłam serniczek, bo siostra miała imieninki, ale na 1 kawałku sie skończyło na szczęście. Będzie lepiej :)