Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 14


Sobota i niedziela to porażka, dołowałam się i żarłam jak wściekła. Nie z łakomstwa, to były rzeczy które nawet mi nie smakowały. Tak myślę że na złość sobie...

Dziś niewyraźnie się czuję. W pracy wyjątkowo nie byłam cały dzień i dobrze to troche się wygrzałąm w łózku. Teraz wstałąm wziąć leki i zobaczymy.

Dziś zjadłam mniej bo wczoraj sie tak obżarłam ze po prostu nie mogłam. Na wieczór rosół przeciwprzeziębieniowo. Są dni że mam pełno energii, a są dni takie jak ostatni weekend.

Ale nie daję za wygraną, podoba mi się szczupłość i tę szczupłość osiągnę. Nie takie rzeczy robiłam. 

W pracy ciężko, bo wszystkiego się uczę od podstaw ale kurde daję radę. To tez jest cholernie ważne żeby tą kasę mieć, a nie jak poprzednio 1100 i weź z tego się utrzymaj. A od grudnia jupi jupi jupi - będę miała kartę multisport. Do tej pory postaram sie jak najwięcej odwiedzać dywan:)

Pozdrawiam, 

trzymajcie się, nie poddawajcie. A jak poddacie wracajcie szybko do siebie.