Dziś na trzecie? śniadanie, tak trzecie, bo rano był wafel ryżowy i troszkę gotowanego kurczaka z rosołku, po treningu owsianka, a koło 13 trzecie śniadanie ;), czyli smothie z pół banana, pół jabłka i jednego kiwi.
Obiad to bób, kalafior na parze (bez żadnego polewania masełkiem czy czymkolwiek), pierś kurczaka duszona z podsmażonymi na oliwie pieczarkami (zapomniałam, że mam je zrobić na oleju kokosowym :( )
A kolacja to galareta z kurczaka bez skóry, mała filiżanka, do tego warzywa papryka, ogórki konserwowe, pomidor, bez chleba.
Zauważyłam, że mniejsze porcje zaspokajają mój głód, czyli żołądek się obkurcza i bardzo się z tego cieszę. No i bluzki przez które było widać oponki są znacznie luźniejsze.
Warto się męczyć, teraz widzę, że trzeba było dawno, ale nie będę żałować, bo nie zawrócę czasu, a to uczucie teraz takiej wewnętrznej radości jest dużo lepsze od czekolady.
A ciastka leżą od soboty na stole i nie kuszą mnie wcale, kiedyś bym je momentalnie schrupała, a teraz nie zwracam na nie uwagi, nawet ich nie schowałam. Zauważyłam, że przy mnie mąż też rzadziej sięga po nie, jedno dziennie.
Fatimaaa
6 lutego 2013, 10:58Witam! Fajnie poczytac, ze ktos tak jak ja walczy z pokusami, meczy sie przy cwiczeniach i wymysla co tu by na obiad. Napewno bede tu zagladac. dzisiaj dajemy bicepsa :)))
domino71
6 lutego 2013, 10:54Zazdroszczę ci skurczonego żołądka, ja zaczęłam dzisiaj dietę i jednak trochę mnie ssie....Planuję też rozpocząć ćwiczenia (wybrałam najłatwiejszy trening Chodakowskiej), niestety mam zerową kondycję :(
marii1955
6 lutego 2013, 10:06Bardzo dziękuję Ci za komentarz i podpowiedz odnośnie ćwiczeń Callanetics . Właśnie wykonuję je z Callan Pinckney . O wiele lepiej mi się z nią ćwiczy - jest rewelacyjna . Jeszcze raz DZIĘKI - pozdrawiam , miłego dnia :)))