Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
tydzień 8my dzień 2gi


Gdzie to zapowiadane słońce?
Wczoraj w ogóle nie mogłam się ogarnąć, pierwszy raz trening zrobiłam na pół gwizdka, dołożyłam jeszcze ab rocket, ale też bez rewelacji. Pracowało mi się też ciężko, czułam straszne zmęczenie nieproporcjonalne do tego co zrobiłam, może to modne przesilenie wiosenne? Mężuś miał podobne odczucia, padliśmy wieczorem jak kawki.
Potem nieoczekiwanie zrobił mi się strasznie zajęty dzionek. W przerwie między klientami musiałam załatwić kilka spraw. I się okazało, że zjadłam owsiankę ok. 11tej, a następny posiłek wypadł mi po 18 i to jeszcze musiałam warzywka zrobić. Mąż też nie mógł wcześniej i tak usiedliśmy do obiadokolacji. Miałam podduszone udka (jak zwykle obdarte ze skóry), dorzuciłam do nich po paczce brokułów i kalafiora, a mężowi upiekłam w piekarniku frytki mrożone... No właśnie mężowi.... nie piekę mu ich więcej, bo zjadłam ich za dużo :(  Dobrze, że nie były z oleju. Jeszcze wieczorem zjadłam kanapkę z polędwicą.
Zwykle mam lepiej rozplanowany dzień, a wczoraj zabrakło mi czasu na dwa posiłki, nawet nie miałam  kiedy chwycić banana.
Dziś też jest ciężko, ale dziś mam wolne i poleniuchuję. Tzn zaraz trening już na 100%
Na pocieszenie powiem, że dziś waga odrobinę bardziej mnie lubi niż wczoraj, jest pół kilo mniej niż tydzień temu. Odpowiada mi taki spadek, aby był systematyczny, bo tłuszczu pewnie więcej tracę, bo czuję w dotyku coraz twardsze mięśnie, chodzę i się macam po pośladkach ;D
Ale sobie dołożyłam w wymiarach, właśnie zauważyłam, że miarka, którą się zawsze mierzę zaczyna skalę 3cm od początku taśmy, tym sposobem jestem wszędzie szczuplejsza o 3cm niż przed chwilą ;)
Zamówiłam sobie nowy pas neoprenowy, bo stary nagle podzielił się na dwie części... Tym razem zaszalałam i wzięłam wzmacniany, zobaczymy.
Ale w lidlu mają być ciuchy do biegania, mrrr. Fajny stanik i gatki, jak będę szczupła to se takie kupię hihihi. Ale na buty do biegania chyba się skuszę, o ile dopcham się przez tłumy, które zawsze są w dniu dostawy.


  • AnielaKowalik

    AnielaKowalik

    27 lutego 2013, 04:04

    Fajnie, że spadek jest! Taki powolny ale stały - to najważniejsze :)

  • NaDukanie

    NaDukanie

    26 lutego 2013, 13:38

    Wiecie dlaczego dopadło nas zmęczenie. Według psychologów to najgorszy tydzień dla wielu ludzi taki depresyjny. U mnie w pracy zorganizowali z tej okazji koncert dla pracowników jakiegoś zespołu :) ja nie idę ale ja was czytam to chyba coś w tym jest ...a zakupy zawsze poprawiają humor ,więc ruszaj do Lidla... też lubię w nim robić zakupy.

  • Kasia2701

    Kasia2701

    26 lutego 2013, 13:38

    Ooo to gratuluje spadku wagi:))) A co do Lidla to wszędzie tak jest ze nie można się dopchać haha mi się podobają leginsy z jeansu, chyba się skuszę. Dobrze ci idzie powodzenia.

  • anabel87

    anabel87

    26 lutego 2013, 10:30

    hej, też tak miałam wczoraj, że mi się nie chciało, ale nie poddałam się i ćwiczyłam... ważne żeby jednak wziąć sie w garść i ćwiczyć, a nie po słowie 'nie chce mi sie' odpuszczać... powodzenia