Tak jak już wspominałam wczoraj wyprawiałam urodziny, więc dieta poszła w odstawkę.
Do godziny 16 ściśle trzymałam się swoich zasad i w sumie zjadłam ok 800 kcal, no ale później popłynęłam: zjadłam 3 kawałki baby ziemniaczanej (żeby nie było - dietetycznej) polane sosem grzybowym - będzie ok. 200 kcal, potem kilka rollsów, z których pewnie wyszłaby cała tortilla - będzie ok 300 kcal, łyżkę sałatki z ryby wędzonej - niestety nie wiem ile kcal było w tym, no i oczywiście kawałek tortu (choć nie cały, bo jakoś odzwyczaiłam się od słodyczy i nie dałam rady zjeść całego). Później, już jak goście wyszli, skusiłam się na jednego małego placka ziemniaczanego z farszem mięsnym (totalnie nie dietetyczne jedzenie :-( ) no i alkohol: wypiłam ze 3 małe lampki białego półwytrawnego wina i jedną lampkę wina czerwonego półsłodkiego.
Uff.... To już chyba wszystko. Mam nadzieję, że ten wieczór nie odbije sie zbytnio na moim tygodniowym spadku wagi. Zobaczymy za tydzień w sobotę.
New_life2017
13 listopada 2017, 11:08Raz nie zawsze ;) Nie można wszystkiego odmawiać bo się wariuje; )