poranna pobudka była horrorem .... zimno w domku jak cholera ... no ale wyskoczyłam po kawulca.... a potem na rowerek 30min aero zaliczone po treningu wciągnęłam jabłuszko łooo matko jakie pyszne- dawno nie jadłam owocu żadnego!! zobaczymy czy to przystopuje mojego głoda dzisiaj....
7.30 jajecznica z suszonymi pomidorkami
po wczorajszej rozmowie z trenerem musze zodyfikowac troszkę moje brzuszkowe ćwiczonka.... dołożę do niej przyciąganie piłki.... yyyy tulko ciekawe ile wytrzymam
no a teraz w pracy i czas na kawusię
Kasmi
23 listopada 2011, 08:52podziwiam Cię za te poranne ćwiczenia ;)