Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Bezrobotna? 01/05/2020


W poszukiwaniu zaginionej weny. Kilka dni przerwy za mną, ale znów poczułam chęć napisania kilku przemyśleń. Swoich założeń i postanowień trzymam się jak najbardziej. Tak więc po niecałym tygodniu zanotowano spadek rzędu 0,7kg, co jest wartością większą niż oczekiwałam. Wskazuje tym samym, że plan działa i dobrze wyliczyłam swoje zapotrzebowanie. Myślę, że zostanę przy swoich postanowieniach kolejny tydzień, a później wprowadzę następny krok. Niestety moja niechęć do wszystkiego się utrzymuje. W życiu codziennym przybieram postać nieco innej osoby. Przede wszystkim jestem ogromną optymistką i raczej bije ode mnie pozytywne nastawienie. W głębi duszy mam ogromny mętlik. Wszystko to jest związane z moją przyszłością, która jest niepewna. I pomimo tego, że powtarzam sobie codziennie jak mantrę, że będzie dobrze. Pewne drzwi muszą się zamknąć, żeby inne mogły się otworzyć to wzbraniam się przed zmianami. Nie pracuję od 12 marca. Jak się można domyślić działam w sektorze edukacyjnym. Od kilku miesięcy próbowałam przekonać się do decyzji, że czas najwyższy rozstać się z miejscem pracy. I kiedy ta decyzja wreszcie przychodzi z góry, ktoś postanawia mi ją odebrać. Właściwie to wszystko pomówienia. Zero konkretów i zero kontaktu z pracodawcą, a ja chcę wiedzieć już dzisiaj, że ta przygoda jest skończona. Nie jest mi smutno, bo życie toczy się dalej, a ja w głowie mam już setki nowych pomysłów. I tkwię w takim stanie bezruchu, bo nie wiem co dalej. Jeśli wrócę do pracy, decyzję o odejściu odłożę na później. Natomiast zacznę się martwić o swoje bezpieczeństwo. Jeśli mnie zwolnią, czego w głębi duszy pragnę, otworzą się przede mną nowe drogi i możliwości. Nienawidzę tych wewnętrznych konfliktów. Mimo wszystko dziękuje za jedną myśl, która mnie nigdy nie opuszcza: „Mamo, poradzę sobie!”. Pozostaje mi tylko uzbroić się w cierpliwość i czekać. Ale przez to czekanie, moje dni przybierają formę tylko egzystencji. Mam ogromną potrzebę zrobienia czegoś pożytecznego.  Zdradzę Wam sekret jak trzymać się planu żywieniowego w ciągu dnia i nie myśleć o fakcie, że jest się na reżimie jedzeniowym. Otóż trzeba czymś zająć głowę. Najlepiej rano zaplanować sobie plan działania na cały dzień i skupić się na kilku czasochłonnych zajęciach. Moje ostatni 3 dni przeminęły w ekspresowym tempie. Myślę, że połowa sukcesu za mną, ale w tym tygodniu zajęcia te muszą przybrać formę użytecznych. W planach mam jeszcze sporo porządkowania, a także przyjemnie byłoby rozwinąć swoje umiejętności, a może nabyć nowe. Jestem oczarowana i zafascynowana „filozofią” minimalizmu i jej założenia będę stopniowo wprowadzać na dniach. 

Hanna.

  • mmMalgorzatka

    mmMalgorzatka

    1 maja 2020, 07:41

    Minimalizmu mialo być

  • mmMalgorzatka

    mmMalgorzatka

    1 maja 2020, 07:41

    Filozofia minimslizmu do mnie tez trafia. U mnie dobajest mega krótka. Nauczanie zdale mnie wykańcza.