Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Chia i inne sprawy


W domu jest nie fajnie. Szczególnie weekendy to porażka. Mój partner przyjeżdża tylko na weekendy i przez to króluje mu dewiza - hulaj dusza, piekła nie ma. On ma poważną nadwagę, a dokładnie to już z BMI wychodzi, że ma otyłość. Od 2 miesięcy nie jestem go w stanie wyciągnąć ani na basen ani na kije (innych form aktywności nie uznaje "w tłumie"), przez co rozwala mi cały weekend. W sobotę rano chciałam iść na step na 9 rano, ale że się w piątek zadeklarował, że idziemy na basen na ta samą godzinę to nie poszłam. Oczywiście z basenu nici - bo on chce się wyspać, a po 10 to już tłumy na basenie :(. Chciałam iść na kije wieczorem - to znów mu za zimno, i że nie ma odpowiednich ciuchów. Ale na rynek na food trucki w niedziele nie było problemu iść.

Tak więc postanowiłam, ze od przyszłego weekendu nie patrzę na to, o której on ma zamiar wstać czy co ma ochotę robić. Na 9:00 pójdę na step, a potem będzie chciał iść na basen to pójdzie, nie będzie chciał iść to ja przynajmniej nie będę miała wyrzutów sumienia, że treningu nie zrobiłam.

Nie mam pojęcia jak go motywować

Dobrze przynajmniej, ze robię ta Tabatę rano. Mam pożyczony ketellbell od koleżanki i macham sobie przy Tabacie 8 kg. Szczerze powiem, że nie jest to łatwe. Jednak mogłam zatrzymać się na 4 lub 6 kg, bo tego ćwiczenia co chciałam nie jestem w stanie robić takim ciężarem w szybkim tempie.

Miało być to:

A jest to lub to:

   

Powoli zaprzyjaźniam się z nasionami chia. Tyle słyszałam o ich wspaniałych właściwościach, że postanowiłam spróbować. Zrobiłam coś w formie budyniu na bazie mleka kokosowego, mleka bez laktozy, gorzkiej 70% czekolady i odrobiny ksilitolu. Muli niesamowicie, ale mała porcja wystarczy w ramach śniadania do kawy. Następnym razem zamiast czekolady dam truskawki (jednak czekolada nie jest moim ulubionym smakołykiem), i bez mleka kokosowego. Myślę, ze mleko bez laktozy wystarczy spokojnie, a do niego truskawki, lub zmiksowana gruszka.

W pracy spotkała mnie pewna przykrość - usłyszałam, że jestem niereprezentatywna bo jestem gruba. Najpierw było mi przykro, nawet bardzo, potem stwierdziłam, że będzie to dla mnie kolejną motywacją. Że jak nie będę miała ochoty ćwiczyć to wtedy będę przypominać sobie jak mnie inni odbierają i jak się wtedy czułam.

Na dziś w planach mam Tabatę (zrobiona z samego rana) i trening personalny na siłowni.

Trzymajcie kciuki 8)

  • angelisia69

    angelisia69

    26 września 2016, 16:48

    wez wogole co za komentarz :/ niereprezentatywna kobiete okreslilabym jesli: miala by tluste wlosy,brudne paznokcie,czy jakas masakre na twarzy nie zakryta podkladem,albo ubrana jak fleja.Ale tusza/waga?Coz za dyskryminacja!!! Kettl'a uwielbiam mam 8kg na 1reke a na 2 15kg ale zaczynalam od 5,najlepiej zaczac od mniejszych i nauczyc sie techniki zeby sobie nie zaszkodzic.Trzymam kciuki za zmiany,pokaz sobie i innym ze te komentarze moga sobie w dupsko wsadzic :P

    • Harrisa

      Harrisa

      27 września 2016, 07:42

      Na szczęście technikę już mam bo z moją trenerką ćwiczę na siłowni z kettlami, ale mięśnie jeszcze nie te... choć i tak się nie poddaję.

  • Naturalna!

    Naturalna! (Redaktor)

    26 września 2016, 10:49

    72 kg i juz jesteś niereprezentatywna ... co za palanty w tej pracy .... choć muszę Ci się przyznać ze właśnie 72 kg to była moja waga maxymalna do której jak utylam to czułam się podle i grubo i zaraz zaczynałam odchudzanie od nowa. Twój facet mnie przeraża. .. ja bym się bardzo źle czuła z tego typu leniuszkiem co wrzuca w siebie syfy. Mojego faceta przestawilam na lepsze żarcie i miłość do roweru ale zabrało mi to kilka lat ale i tak nie jest idealnie bo lubi zarlo z McD jak jest w trasie. ..

    • Harrisa

      Harrisa

      27 września 2016, 07:40

      czyli jest jakaś szansa, że mój facet za kilka lat będzie lubił sport... ciężka przyszłość przede mną :(