Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
yes yes yes!


no wlazłam na tą wagę dziś z niewielką w sumie nadzieją, że w ciągu jednej nocy coś się zmieniło. a tam milutka niespodzianka 74,1 kg to oznacza niecały kilogram w ciągu tygodnia, nice. 

od tygodnia uczę się siebie jeżeli można tak powiedzieć. Czyli obserwuję co mi służy, co mi nie służy to pieczywo pod jakąkolwiek postacią, miałam wczoraj taki bieg do toalety że pieczywo raczej co kilka dni profilaktycznie chapnę.Nawet żytnie swojej roboty na zakwasie.. ufff..dobrze że mnie nie złapało na spacerze czy coś...całe życie przed oczami mi przeleciało.

no i the best of- jem z dzieckiem kolację koło 18-19 i potem już woda z cytrynką albo herbata. Efekty widzę od razu i w sumie lepiej się wstaje następnego dnia. Przyznaję że chwilami ciężko, bo człowiek głodny ale może to bardziej przyzwyczajenie a nie głód..?

Dziś pierwszy dzień wyzwania - listopad bez słodyczy..będzie ciekawie bo zaplanowałam zrobić jutro jakieś ciasto.

Dzień spokojny z mężem i Synkiem...żeby więcej takich dni było